Burgerów serwowanych w Wartburgerze dane nam było skosztować
dopiero za drugim podejściem. Pierwszym razem zderzyliśmy się z zamkniętymi
drzwiami - lokal w niedziele jest zamknięty. Wróciliśmy zatem w poniedziałek, był to koniec września 2014r.
Lokal
Bar mieści się zaraz przy pasażu Grunwaldzkim, widać go z daleka, więc nie musieliśmy długo
szukać. Pomieszczenie bugerowni jest raczej kompaktowych rozmiarów,
przy brzydkiej aurze można skorzystać jednak z kilku miejsc przy wąskim barze,
za którym przyrządzane są hamburgery.
Mieliśmy szczęście trafić na słoneczną pogodę - przed wejściem
ustawione były 3 stoliki z krzesłami lub leżakami, wszystkie jednak zajęte. Ucieszyło nas to, bo oznaczało
że lokal cieszy się powodzeniem wśród lokalnych fanów wołowiny.
Nazwa lokalu wskazuje na miłość jego założycieli do enerdowskiego klasyka motoryzacji - Wartburga.
Nazwa lokalu wskazuje na miłość jego założycieli do enerdowskiego klasyka motoryzacji - Wartburga.
Menu
Sympatię do legendarnego samochodu dostrzegamy również w menu. Burgery takie jak Mixol BBQ, Hotneker czy Dwusuw, dodatkowo podkreślają pasję właścicieli.
Menu zawiera zarówno klasyczne burgery, jak i propozycje bardziej zmodernizowane np. Rześki z rukolą i sosem musztardowo-chrzanowym, MajoJajo z jajkiem i sosem tatarskim oraz sztandarowy Wartburger zawierający w sobie kiełbasę chorizo, długo dojrzewający ser, concasse pomidorowe, szpinak oraz sos pieprzowy. Jest w karcie także propozycja dla wegetarian. Do każdego burgera dodawane są frytki.
Menu zawiera zarówno klasyczne burgery, jak i propozycje bardziej zmodernizowane np. Rześki z rukolą i sosem musztardowo-chrzanowym, MajoJajo z jajkiem i sosem tatarskim oraz sztandarowy Wartburger zawierający w sobie kiełbasę chorizo, długo dojrzewający ser, concasse pomidorowe, szpinak oraz sos pieprzowy. Jest w karcie także propozycja dla wegetarian. Do każdego burgera dodawane są frytki.
My bierzemy: Serburg (Inka), Mixol BBQ (Bartek).
Obsługa
Mężczyzna za kasą przyjął od nas zamówienie, a kucharz
uwijał się jak w ukropie przygotowując na płycie elektrycznej kolejne patties, informując również
osoby zamawiające, że mięso będzie średnio wysmażone z powodu braku czasu na wysmażenie ich mocniej. Uznaliśmy jednak za stosowne
podkreślić jaki stopień wysmażenia preferujemy, w razie gdyby nasze mięsa przez
przypadek miałyby nie trafić do puli „średnio wysmażone”. Po kilkunastu
minutach udało nam się dostać miejsca siedzące i oczekiwaliśmy w narastającym
głodzie naszego jedzenia.
Burger
Czekaliśmy jeszcze kilka minut, aż w końcu spoczęły
przed nami czarne, drewniane skrzyneczki z owiniętymi białym papierem
hamburgerami i wrzuconymi luzem frytkami.
Kanapki nie były wielkie, 150g
wołowiny wyłaniało się spomiędzy kilku cienkich listków sałaty. Po pierwszym gryzie już
wiedzieliśmy że definicja „średnio wysmażonego mięsa” jaką znał kucharz różniła
się od naszej. Kolor wnętrza wołowego kotleta dalece odbiegał od oczekiwanego
różu, wpadał bardziej w jesienne brązy. Nasz entuzjazm nieco opadł, ale nie
poddawaliśmy się. Kilka kęsów później dało się mocno poczuć zbyt dużą ilość
soli dodaną do mięsa. Potwierdzać to może opinia mężczyzny
ze stolika obok, który wyraźnie nieszczęśliwy pytał swojego kolegę, czy jego
hamburger też jest taki słony. Odpowiedź była twierdząca.
Bułka była naszym zdaniem przeciętna - dużo lepsza niż zwykła z
supermarketu, jednak nie podbiła naszych serc - ona po prostu była i trzymała
zawartość, a ta poza mięsem była raczej uboga.
Niewielka ilość sałaty, niewystarczająca aby nadać burgerowi chrupkości. Ilość cebuli była odpowiednia, obecny był także pomidor. Z warzyw wyraźnie czuć było tylko korniszona, niestety nieobecnego w BBQ burgerze, który w zamian posiada bekon. W Mixolu pojawił się jeszcze ser, a zawarty między bułkami sos barbecue zalatywał nieco
octem, co w naszym odczuciu było jego dużym minusem. W Serburgu sosy pełniły raczej funkcję lepiszcza niż
dodawały walorów smakowych.
Dodatki
W momencie, kiedy ostatni gryz dania głównego został
pochłonięty zajęliśmy się frytkami i ich nieodłączny elementem - keczupem. Frytki
były chrupiące, złociste i idealnie słone. Keczup ku naszej wielkiej uciesze nie przejawiał oznak
transparentności. I klops, bo wcale nie był tak smaczny na jaki wyglądał...graniczył wręcz z niejadalnością.
Ceny
Umiarkowane. Burger z frytkami to koszt 16 - 24 zł.
Wrażenia z jedzenia
Po wizycie w Wartburgerze czuliśmy niedosyt. Nie żołądkowy, lecz
smakowy. Poza
rozczarowaniem odczuwaliśmy też silne pragnienie, marzeniem po tak ogromnej dawce soli było cokolwiek do picia! Możliwe, że gdybyśmy poszli w burgery bardziej
urozmaicone, nasz odbiór tego miejsca byłby inny, ale niestety klasyczne burgery tym razem okazały się nie być tym czego oczekiwaliśmy. A szkoda.
ul.Skłodowskiej-Curie 15, 50-381 Wrocław
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuń